Dawno nic nie naskrobałem ale to w wyniku rutyny która zawitała na statek. Na Atlantyku jakos 09.09 zaczęło znowu bujać i do samej kotwicy bujało. 11.09 staneliśmy na kotwicy przed Panama w oczekiwaniu na wejscie w śluzy. Przez ten czas drobne przygotowania do wejscia w kanał. Smarowanie rolek, przewłok, sprawdzanie i przygotowywanie cum razem z windami itp itd.
Pogoda istne piekło, o 12 słońce tak dawało, że szło jajo znieść. "Taki klimat" jak to ktoś kiedyś powiedział w telewizji. Ogólnie z kotwicy to za dużo nie było widać nie licząc masy statków do okoła.
Dzisiaj o 0530 czasu lokalnego podjeliśmy pilota i zaczeliśmy podróż do śluz. Akurat na 0600 obudzili mnie na ster wiec mialem przyjemność podróż przez pierwsze 3 śluzy odbyć na mostku. Dwie śluzy obok siebie, po środku "keja" na której czekały małe lokomotywy. Po dobiciu statku do kei zostały nam podane "cumy" z tych lokomotyw. Wzdłuż śluzy ciągną się tory kolejowe dzięki którym lokomotywy pomagają statkowi wejść w następną "brame". Postaram się zdjęcia wrzucić ale z tym internetem może być to ciężkie.
Zdziwiło mnie jak szybko woda idzie do góry jak juz statek wjedzie w "brame" i zalewaja śluze żeby wyrównać poziomy wody. 10 min i statek jest jakies 10m wyżej.
Aktualnie płyniemy przez jezioro, a następnie czeka 6 śluz.
Gdzie płyniemy? Ekwador.... Prawdopodobnie ale to jest jeszcze wszystko w planach.... Od miesiąca prawie.