Let's go!

Dzisiaj mieliśmy ostatniego STS'a ze statkiem o takiej samej długości co nasz. W nocy zaczęło trochę bujać i popękało kilka cum (a niby takie mocne kewlarowe cumy mieli). Zaraz po skończonym STS'ie kotwica w górę i dzida na Panama Canal.

Teraz bez zbędnych ceregieli. Plan podróży? Kierunek Huston - Waiting for orders. Jeżeli nam to wypali to czeka nas trochę pracy. Statek bardzo długo nie był w USA wiec przetrzepią nam wszystko co mamy do przetrzepania. Cost Guard sprawdzi nasze umiejętności podczas symulowanych alarmów. Wszystko będzie mierzone stoperem wiec jeśli się nie zmieścimy w dopuszczalnym czasie lecimy jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz aż czas będzie zadowalający. Dużo roboty czeka Oficerów. Zostaną bardzo ostro przepytani ze swoich obowiązków oraz zostaną bardzo szczegółowo sprawdzone wszelkie dokumenty. Reszta załogi może myć zapytana o to kto jest naszym DPA (Designated Person Ashore - Osobą wyznaczoną na lądzie w wolnym tłumaczeniu. Jest to osoba która jest pośrednikiem statku z firmą, której obowiązki powinny obejmować monitorowanie aspektów bezpieczeństwa i zapobiegania zanieczyszczeniu eksploatacji każdego statku oraz zapewnienie odpowiednich środków i organizacyjnego wsparcia z lądu zgodnie z wymogami armatora.)
lub co zrobimy gdy zauważymy pożar lub człowieka za burtą.

Jednak znając nieprzewidywalne decyzje firmy może zaraz się okazać, że wracamy do Ekwadoru lub gdzieś dalej na Amerykę Południową.

Zmieniła się część załogi. 3/O, 2/O Fitter i Pumpman. Za dużo styczności póki co z nimi nie miałem wiec nie mogę ich ocenić.

W sumie jestem bardzo ciekaw gdzie nas poniesie. Mam nadzieje, że przeciągnął nas po jakiś ciepłych krajach ;)



PS. STS'y na Redzie w Ekwadorze póki co są Numero Uno jeśli chodzi o "atrakcje".

Zdjęcia (1)

Komentarze (0)