Antwerpia. Podejście dobrze znane bo jest to to samo którym płynęliśmy do Terneuzen. Masa zakrętów i zygzaków....
Wachtę zacząłem trochę wcześniej niż zwykle bo o 1900. Spędziłem jakieś 4h na sterze wychylając płetwę sterową raz na lewą burtę później na prawią i spowrotem, wprowadzałem statek w inercję +30°/min i zatrzymywałem go praktycznie w miejscu po komendzie "Stady" w ciemnościach rozświetlanych pojedynczymi zielonymi i czerwonymi błyskami bojek systemu IALA które wyznaczał prawą i lewą stronę toru wodnego. Od czasu do czasu zza zakrętu wyłania się jakaś miejscowość która w ciemnościach robi niesamowite wrażenie. Fajnie było przepłynąć obok Terneuzen i zostawić je za sobą w oddali i popłynąć dalej. Pilot swoim wyglądem przypominał... Bardzo roztrzepanego dyrygenta w kręconych włosach za uszy ale był w porządku, uśmiechnięty i opanowany. Około godziny 2300 z minutami przyszedł zmienić mnie marynarz. Zgodnie z procedurami przekazałem ster;
-Mr Pilot can we change on the wheel?
-Yes, of course
-Change on the wheel, course 092°
-Man on the wheel, course 092°
W tym momencie odwrócił się do mnie Kapitan i powiedział:
-Very good job Mr Sebastian, very good.
Fajnie było po 5 miesiącach być docenionym zwłaszcza przez "tego" Kapitana.
Zszedłem z mostka do szatni, ubrałem się cieplej i wyszedłem na pokład by przycumować statek w śluzie z resztą marynarzy. Przywitała mnie iście Europejska (żeby nie powiedzieć Polska) pogoda. Zimny wiatr dawał o sobie znak za każdym razem gdy wychylało się na otwarty pokład. Śluza zupełnie inna niż w Panamie. Tutaj weszło może z 6 statków, a w Panamie pojedynczo statki wchodziły w śluzy. Jakieś 30 min i zaczęliśmy się podnosić do góry. Następnie "szybkie" manewry i o godzinie 0400 mogłem coś zjeść, wziąć prysznic i przespać się godzinę z haczykiem.
O 0600 pogoda wcale nie była lepsza. Zaczęło mżyć. Jednak wachta minęła bardzo szybko ponieważ musieliśmy przestawić nasz przenośny trap oraz Survejerzy brali próbki ładunku do badań.
Jakoś chwilę po 1300 przybyło 4 długo wyczekiwanych zmienników w tym również mój. Pozwoliliśmy im zjeść obiad i zaczęło się przekazywanie obowiązków. Mój zmiennik rok starszy już po uczelni w Szczecinie, spoko koleś i kumaty więc przekazywanie obowiązków szło bardzo płynnie. Do tego wpadła jeszcze do nas Pani Doctor na badanie moczu. Całe szczęście na wachtę o 1800 mogłem już wysłać zmiennika. Spakowałem się i pokręciłem się po statku jeszcze trochę. O 2100 poszedłem spać, a o 2130 zadzwonił telefon "Seba provision przyjechało musisz nam pomóc" no i zabawa z prowiantem i zapasowymi częściami trwała do godziny 2400. Po takiej gimnastyce spałem jak małe dziecko. Rano szybkie śniadanko około 1030 zadzwonił telefon do kabiny, że taksówka już czeka wiec zabrałem bagaże i wychodzę. Na korytarzu spotkałem Kapitana z którym się pożegnałem korzystając z okazji. Kapitan pożegnał mnie słowami:
-"Panie Sebastianie muszę to Panu jeszcze raz powiedzieć. Jest Pan jednym z najlepszych sterników jakich widziałem, a widziałem ich wielu więc niech mi Pan wierzy. Mam nadzieje, że się spotkamy w przyszłości ale jak będzie Pan już 3/O"
Uścisnąłem dłoń i podziękowałem.
Chyba każdy praktykant chciałby usłyszeć takie słowa od Kapitana na sam koniec praktyk. Razem ze mną wracał C/E, Elektryk i 2/O. Pierwszych dwóch słyszało moją rozmowę z Kapitanem i całą drogę mieli ze mnie polewkę, że zostałem wybrańcem bo jeszcze żaden inny praktykant nie usłyszał tego od Kapitana.
Jak będę wspominał te 5 miesięcy?
SUPER! Pozwiedzałem, nauczyłem się wielu nowych rzeczy, zweryfikowałem uczelnianą wiedzę, poznałem super ludzi.
Pierwsze 4 miesiące minęły szybko w doborowym towarzystwie. 5 miesiąc był takim zapoznawczym na początku, musiałem poznać ludzi i pokazać im, że jestem praktykantem który już coś wie i nie da sobie na głowę wejść. Przepłynąłem około 50tyś kilometrów. Byłem w Suezie, Panamie, Gibraltarze, Dover, przepłynąłem Atlantyk, Ocean Indyjski i wiele wiele Mórz. Praktyki były BARDZO udane pod każdym względem.
Na koniec przypomniały mi się słowa Kapitana z promu z praktyk sprzed 5 laty. "Jak marynarz wraca do domu nie mówi Home Sweet Home bo to babskie, marynarze mówią East or West Home The Best!".
Te 5 miesięcy trochę zmieniło moje podejście do otaczającego mnie Świata ale nie zmieniło mnie. Przecież dobre rzeczy się nie zmieniają :).