Przez dwa ostatnie dni na wieczornych wachtach błyskało się na widnokręgu lecz nic nie było słychać i nie padało, a byłem ciekaw czy tutejszy deszcz jest tak samo mokry jak ten w Polsce.....
Nic ciekawego dzisiaj nie napiszę bo mało się działo. Dzisiaj cały dzień myliśmy pokład "we have to prepare ship to enter the port" powiedział chief. Więc z góry do dołu mycie całego statku. Oczywiście zaraz ktoś był mokry (ja pierwszy) bo przez "przypadek" tak się skierował wąż w moją stronę.... A później się dziwią, że faceci to duże dzieci :D.
Oprócz mycia pokładów mieliśmy również alarmy - pożarowy i opuszczenia statku. Kapitan chciał opuścić łodzie ratunkowe do połowy burty ponieważ spodziewa się inspekcji w porcie. Oczywiście złośliwość rzeczy martwych nie zna granic i prawa łódź nie chciała się opuścić więc pewnie jutro bosman będzie coś z tym robił. Od jutra mam wachty tylko na mostku bo teoretycznie "gangi" pływają na łódkach i wchodzą na statki nie żeby je porwać tylko dla laptopów, telefonów, pieniędzy. Więc wszystko pozamykane tylko ważne prace są wykonywane na pokładzie i wzmożona czujność na mostku.
Dzisiaj już z 3/O lekkie slalomy między łódkami rybackimi robiliśmy. Oczywiście żadne przepisy ich nie obowiązują co do świateł wiec nie mamy kompletnie pojęcia z czym mamy do czynienia, domyślamy się tylko, że to rybaki. Mają niby jakieś tam światła (chyba prosto z chińskiego rynku) świecą się we wszystkich kolorach tęczy i nie tylko. Niektóre są prawie tak oświetlone jak choinka na święta, a drugie mają taką małą migającą lampeczkę którą widać z 3Nm i to tylko z lornetką więc ciekawie.
Ogólnie plan Singapur kotwicowisko - czekamy na załadunek. Powinniśmy być w na miejscu w sobotę, a w poniedziałek ładunek ale jak zwykle mogę się zaskoczyć :)